XWNZX

XWNZX

Schröttersburg – Ciało

Letnia aura za oknem niezbyt sprzyja pełnemu wczuciu się w klimat ostatniego dzieła ekipy z Płocka. Dlatego warto poczekać z odsłuchem do wieczora, żeby w pełni docenić jego kunszt. Wtedy to można wsiąknąć w tę płytę po uszy. „Ciało” z powodzeniem zabiera nas w lata 80. i czasy świetności zimnej fali. I to tej typowo polskiej, która niby wzorowała się na graniu z Zachodu, a jednak potrafiła wykrzesać swój własny, charakterystyczny pierwiastek. Każdy, kto liczy na sprawdzone, post punkowe patenty, nie zawiedzie się. Mamy tu bowiem wszystko, czego potrzeba w tego typu graniu – wszechogarniające poczucie chłodu, posępne gitary z powtarzalnymi motywami, minimalistyczna perkusja, wyeksponowany bas i oszczędny wokal. Jest jednak coś, co wyróżnia Schröttersburg spośród wielu jemu podobnych. Wbrew pozorom nie jest to wcale muzyka ascetyczna, co samo w sobie łamie utarte schematy cold wave’u. Wystarczy wsłuchać się w partie gitary, które całkowicie naturalnie przechodzą z prostych riffów w bogatsze, rozbudowane melodie. A zajebistymi melodiami to gitarzysta wprost sypie z rękawa. Choćby takie „Disco”, niesione rewelacyjnym, chwytliwym motywem przewodnim, przestrzennym basem i dynamiczną perką. I kiedy wchodzi zdecydowany głos ze słowami „zgwałconym umysłem nie karmisz mnie już”, by chwilę później wybuchnąć nagłym krzykiem, ciarki ogarniają całe ciało. Sporo tu tropów sugerujących różnorodne inspiracje zespołu. Raz pobrzmiewa punk, innym razem robi się nieco noise’owo, by za chwilę pojechać typowym wave’em. Jakby tego było mało, członkowie zespołu powołują się również na kraut rocka. Wierzę im na słowo, bo akurat w tym temacie ekspertem to ja nie jestem. Przyznam, że płyta weszła mi dopiero po kilku przesłuchaniach, ale to bardziej wina wspomnianej na początku aury niż samych kawałków. Na posępne, zimne dni soundtrack idealny.
~Mn (#4, lato 2017)
Obsługiwane przez usługę Blogger.