XWNZX

XWNZX

Old Gray – Slow Burn

Po pierwszym przesłuchaniu nowego dzieła tria z New Hampshire zabrakło mi słów. Podniosłem szczękę z podłogi i puściłem album jeszcze raz. Utwierdziłem się przy tym w przekonaniu, że nie bez przyczyny uważałem Old Gray za jedną z najlepszych współczesnych grup grających screamo. Ta płyta to majstersztyk. Nie wiem, czy spełnia wszystkie warunki, które są konieczne do osiągnięcia statusu koncept albumu, ale „Slow Burn” ma w sobie coś z jednej, kompletnej opowieści. Intrygująca jest sama, dość bogata w formy wyrazu, struktura wydawnictwa – pozbawiona szablonów i prezentująca kolejne urywki „historii” ze zmieniającym się natężeniem. Nastrój jest niesamowicie przytłaczający. Mamy tutaj czystą, skrystalizowaną rozpacz, prawdziwą traumę. Jeszcze nigdy wcześniej ich twórczość nie była tak ciężka pod względem emocjonalnym. Muzyka wylewająca się z głośników też jakby bardziej tępa, agresywniejsza. Dużo tu chaotycznych, opartych o rytm ścian dźwięku i potwornych, doprowadzonych do ostateczności wrzasków, składających się na krótkie, rozdzierające kawałki trwające po kilkadziesiąt sekund. Najlepszym w swoim gatunku jest z pewnością utwór „Communion”, w którym szaleńcza furia kontrastuje z pianinem. Dobre urozmaicenie stanowią instrumentalne, melancholijne przerywniki, przy których można złapać oddech. Old Gray nie raz sięgali po spoken word, tak jest i tym razem. Tekst „Like Blood From a Stone” to przejmująca historia załamanego człowieka ze skłonnościami samobójczymi. Nie będę spoilerował, ale naprawdę warto wsłuchać się do końca. Niemałym zaskoczeniem okazał się śpiew w „Everything Is in Your Hands”, który na początku średnio pasował mi do całości, lecz po kilku odsłuchach wszystko znalazło swoje miejsce. Kompozycja płynnie się rozwija, budując napięcie i przechodząc w końcu w prawdziwie oczyszczający, mocarny fragment, który nie pozostawia emocji w neutralnym stanie, szczególnie przy wykrzyczanych słowach „I can haunt you too if you want me too”. Coś pięknego. Przyznam szczerze, że z chwilą sukcesu Sorority Noise, drugiego zespołu, w którym udzielają się muzycy, bałem się, czy Old Gray przypadkiem nie pójdzie w odstawkę. Tak się jednak nie stało, a ten album jest dowodem na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Płyta nie przynudza, trwa zaledwie 20 minut, ale potrafi przy tym dokonać prawdziwego spustoszenia emocjonalnego. „Slow Burn” to osiągnięcie katharsis przez dotarcie na dno. Poprzez doszczętne wypalenie tego, co w nas siedzi. Cholernie szczere i przeraźliwie dramatyczne. Czapki z głów.
~Mn (#4, lato 2017)
Obsługiwane przez usługę Blogger.