XWNZX

XWNZX

AFI – AFI (The Blood Album)

Od ostatniej, w pełni punkowej płyty AFI upłynęło już prawie 17 lat. Przez ten czas muzyka kalifornijskiego kwartetu zmieniała się nieustannie. Jednym to pasowało, innym mniej, delikatnie mówiąc. Podpisanie kontraktu z wielką wytwórnią i wejście w mainstream było w oczach wielu słuchaczy gwoździem do trumny i ostatecznym dowodem na „sprzedanie się”. Nadal jednak istnieje liczna grupa przyjmująca wszelkie eksperymenty z otwartymi ramionami. I choć sam wolałbym, żeby ekipa Havoka bardziej trzymała się swoich niezależnych korzeni, nie zmienia to faktu, że łykam dosłownie wszystko, co od nich wychodzi. „The Blood Album”, dziesiąty longplay AFI, który przypada na 25-lecie działalności, nie jest wyjątkiem od tej reguły. Pomimo tego, że na każdym kolejnym krążku zespół starał się odkrywać coraz to nowsze muzyczne rejony, można postawić między nimi pewien wspólny mianownik. Na pierwszy plan wysuwa się wokal Davey’ego Havoka z charakterystyczną manierą głosu. W połączeniu z romantyczno-depresyjnymi tekstami tworzy dobrze już znany, nieco melodramatyczny, refleksyjny klimat. Kiedy trzeba, potrafi być także agresywny, choć z wrzaskami pożegnał się na dobre. W większości utworów silnym akcentem są harmonijne, nostalgiczne chórki, które przywołują na myśl poprzednie dokonania kapeli. W ogóle można odnieść wrażenie, że nieźle udzielił się panom jubileuszowy nastrój, gdyż na najnowszej płycie dość często odwracają się za siebie i wybierają ze swojej muzycznej przeszłości co bardziej pasujące elementy. Tak jest chociażby z „White Offerings”, który świetnie przywraca do życia atmosferę z „Sing The Sorrow”. Równie pozytywnym zaskoczeniem jest kawałek „Dumb Kids” – szybki i energetyczny, punkowy hicior z wkręcającym się na momencie refrenem i z mistrzowską linią basu. Podobnie jak na „Decemberunderground”, tak i tutaj kawałki są w dużej mierze wzbogacone elektronicznymi ścieżkami, nabudowującymi nastrojowo-tajemnicze tło. Natężenie zajebistych melodii i robiących robotę refrenów jest bardzo duże, a cała płyta przelatuje bez przynudzania (chociaż dwie ostatnie ballady znacząco zwalniają i nie są tak dobre jak reszta płyty). „Still a Stranger” (to połączenie gitary akustycznej z elektryczną!), „Hidden Knives”, wspomniane już „Dumb Kids” czy singlowe „Snow Cats” są tak przebojowe, że ciężko się od nich oderwać. „So Beneath You” natomiast to stare dobre AFI, pokazujące środkowy palec religii. Nowy album to oczywiście kolejne, wspominane wcześniej, eksperymenty. Tym razem duże piętno na płycie odcisnęły inspiracje latami 80., głównie post punkiem i new wave’em. Chwilami jest mocno The Cure'owo, co mogę zaliczyć wyłącznie na plus. Gdzieniegdzie pojawiają się wyjęte z epoki syntezatory, jest i odpowiednie brzmienie gitar. Powrót w wielkim stylu, bijąc na głowę ich poprzednią płytę. Wewnętrzny ogień wciąż płonie! A co do punkowych korzeni, to wokalista z gitarzystą mają projekt poboczny XTRMST, gdzie grają eksperymentalny straight edge hardcore, też wart sprawdzenia.
~Mn (#4, lato 2017)
Obsługiwane przez usługę Blogger.