XWNZX

XWNZX

Marksman – Hawok

Nareszcie płyta od Marksmanów w całości po polsku! Jednak wszelkie patrioidiotyczne mądrości typu „dobre, bo polskie” od razu sobie wypraszam. Po prostu kawałki w rodzimym języku najbardziej mi siadały i lepiej zapadały w pamięć. A kto był na ich gigu, ten widział, że najwięcej chętnych do wspólnego wrzeszczenia było właśnie przy „Granicach”. Poza tym teraz jeszcze wyraźniej słychać, że tym panom chodzi o coś konkretniejszego niż o rozmyte i niejasne eksplorowanie osobistych przeżyć. Całe szczęście nie ma też skrętu w kompletną prostotę. Antyautorytarny przekaz, choć oczywisty, podano w bardziej zawoalowany sposób. Inteligentna krytyka została wymierzona głównie w polityków i przepełnione hipokryzją, rozmodlone społeczeństwo, lecz nie zabrakło i fragmentów skłaniających do zastanowienia się nad samym sobą. Zaliczono parę linijek uderzających w punkt, jak np. „powiedz, ile człowieka masz w sobie, a powiem ci, czy to nie kwestia twych urojeń”, „chcę krzyczeć, bo wolność przekonań zakuto w kajdany, używając klątw” czy proste „twoje ręce są zdolne, by zbawić cię”. Słuchając tych pięciu nowych kawałków, trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie liryka gra na „Hawok” pierwsze skrzypce. Przy czym reszta składu wcale nie stoi i nie ziewa, co to, to nie. Zespół świetnie oplata swoimi dźwiękami rozemocjonowany wokal, dodatkowo go jeszcze podkręcając i nadając mocy. Brzmieniowo to w dalszym ciągu newschoolowy post hardcore, idący zdecydowanie bardziej w klimat, a nie ciężar i ultra szybkość, chociaż jak trzeba, to i potrafiący solidnie przyłożyć. Najbardziej hardcore’owy, zamykający płytę kawałek „Bohaterowie” jest tego dobitnym przykładem. Nie tylko dowala do pieca, ale i zajebiście buja. Wyraźnie też słychać, że zespół ma nowego gitarzystę. Jest nieco mniej brudu, za to więcej melodii, co, moim zdaniem, wyszło Marksmanom na dobre. Kierunek rozwoju jak najbardziej słuszny!
~Mn (#4, lato 2017)
Obsługiwane przez usługę Blogger.