XWNZX

XWNZX

V/A – Nigdy Nie Będziesz Szedł Sam – Tribute to Guernica Y Luno

Wiadomość o pracach nad tym wydawnictwem gruchnęła jak grom z nieba ponad rok temu. Nie powiem, mega się ucieszyłem, chociaż Guernikę poznałem tylko dzięki empetrójkom i Internetowi. Cóż, minęliśmy się, nie to pokolenie niestety… Jednak cała zaleta nagrań jest taka, że można je odtworzyć po wielu latach, przez co ich zawartość staje się nieśmiertelna. Dzięki temu także i ja mogę powiedzieć, że twórczość GYL wywarła na mnie piorunujące wrażenie, dając mi sporo do myślenia. Tak więc czekałem i czekałem, no i jest! Ale nie jest to zwykła składanka z coverami jakiegoś tam klasyka punk rocka. To prawdziwy hołd złożony kapeli ze Słupska, która porządnie namieszała na scenie, dorabiając się po drodze statusu legendy i której teksty wciąż są zaskakująco aktualne. W paczce, oprócz płyty, znajdziemy booklet z przemyśleniami ekip biorących udział w projekcie oraz zina, który aż pęka od materiałów na temat zespołu – mnóstwo starych artykułów, wywiadów, parę recenzji, zdjęć, wspomnień. Rewelacyjna sprawa, szczególnie dla kogoś, kto nie miał możliwości czytać tych wszystkich kserowanych zinów w czasach, kiedy się ukazywały. A na deser spisana dyskografia i teksty do większości kawałków. Spokojnie starczy na niejedną przerwę w pracy. Szacunek! Jedna uwaga – rozumiem, że pewnie inaczej się nie dało, ale momentami skany są zbyt małe, by je komfortowo przeczytać. Mój wzrok jeszcze nie jest zły, ale boję się o starszych załogantów… Na składaka zaproszono prawdziwą plejadę (że się tak brzydko wyrażę) „gwiazd” polskiej sceny hc/punk. Rozstrzał stylów jest dość duży, co jest dodatkowym atutem, bowiem nikt tutaj nie starał się odtworzyć oryginału kropka w kropkę. Ogromnym zaskoczeniem (i to na plus!) jest obecność hip-hopowego kawałka w wykonaniu CTRL DELETE do bitu opartego na zsamplowanych skrzypcach z „5 minut” GYL. A skoro już jesteśmy przy „5 minutach”, ten numer na swoje barki wzięło Guantanamo Party Program, uwspółcześniając treść, co jeszcze bardziej wgniata w fotel. Każda nagrywka to porządna robota, choć to przede wszystkim zasługa potencjału samych pierwowzorów. Są emocje, jest ciężar, brud, ultraszybkość kiedy trzeba, a wszystko elegancko nagrane. Ciekawym akcentem jest początek i koniec płyty, gdzie za wokal wzięły się całe załogi – Berlin i Rozbrat Punx. Zajebiście to wyszło, szczególnie przy wieńczącym składaka „Hymnie Miłości”. Nie da się tego opisać, mnie rozwala na łopatki! Piękny to prezent dla punków, którzy nie ograniczają się jedynie do wlewania w siebie jaboli i szalenia w pogo. I dla tych, którzy nie boją się myśleć. A czy ta płyta będzie jedynie powiększeniem zbiorów z niezależnym punk rockiem, to już zależy tylko od nas samych.
~Mn (#5, wiosna 2018)
Obsługiwane przez usługę Blogger.