XWNZX

XWNZX

Energy – Under The Mask

Czy ktoś jeszcze pamięta bostońską kapelę Energy i ich hiciarski debiut „Punch The Clock” z 2006 roku? Mogłoby się wydawać, że chłopaki zapadli się pod ziemię po wypuszczeniu dwóch kolejnych wydawnictw pod skrzydłami Bridge Nine Rec. Nic bardziej mylnego! Co jakiś czas, raz z większymi przerwami, raz z mniejszymi, wychylają głowę zza grobu i nagrywają nowe kawałki. Co ciekawe, prawie za każdym razem ze zmodyfikowanym lineupem. Jedynie mózg operacji w postaci wokalisty Jasona Tankerley’a pozostaje bez zmian. W samej muzyce również zmieniło się dużo. To już nie ten szaleńczo pędzący przed siebie, młodociany hardcore punk, co kiedyś. Energia (o ironio) dość znacząco spadła, jednak pozostałe, charakterystyczne dla grupy cechy zostały na swoim miejscu. Mowa oczywiście o uwodzącym poczuciu melancholii, tajemniczości, ultramelodyjności i miłości do horrorów. Nie od dziś w końcu wiadomo, że Jason wpatruje się w Misfits i AFI jak w święte obrazki. Z owych inspiracji potrafi jednak wykrzesać swoje własne, unikalne brzmienie. Pierwotna żywiołowość ustąpiła miejsca sprawniejszej budowie utworów. Co tu dużo gadać, to po prostu dobrze napisane kawałki! Teraz zdecydowanie bliżej im do punk rocka. Mrocznego, nastrojowego, idealnego do słuchania na jesiennych spacerach po cmentarzach. Nie zabrakło także wpadających w ucho, wielowarstwowych wokali pełnych zharmonizowanych, przeciąganych fraz, z których Jason słynie. Wszystko do siebie idealnie pasuje i wtedy… pojawia się kawałek „I Killed Your Boyfriend”, który pierwotnie ukazał się w ramach projektu pobocznego Children of the Night. Przyznam, że nie podszedł mi na początku, głównie przez niezbyt poważny tekst. „I killed your boyfriend / He just wasn’t cool / I killed your boyfriend / You were dating such a fool” – serio? Jednak ten love song z przymrużeniem oka jest tak urokliwy, ze słodkim (ale nie tandetnym!) pop punkowym vibem, że nie mogłem mu się oprzeć. W mojej czołówce znalazły się też tracki „The Witching Hour” i „A Prayer For Rain”. Mam nadzieję, że reanimowane Energy pociągnie nieco dłużej. Po tak udanej epce warto byłoby ruszyć z pełnym albumem, pierwszym od lat!
~Mn (#5, wiosna 2018)
Obsługiwane przez usługę Blogger.