XWNZX

XWNZX

Tradycja

Pozytywne nastawienie jest jak najbardziej słuszne i potrzebne, nie tylko szeroko pojętej scenie, ale w ogóle całemu społeczeństwu. Szacunek, społeczna solidarność, współpraca, empatia, rozbudzanie dobra w ludziach, tolerancja – te wartości chcę w sobie rozwijać i chciałbym też więcej ich widzieć na ulicy, w codziennych relacjach z ludźmi. Inaczej pogrążymy się w tym całym bagnie, jakie nas otacza, a stąd już niedaleka droga do nihilizmu, marazmu, zwątpienia. Lecz u podstaw punka leży przecież bunt. Wkurwienie, które nie pozwala akceptować świata, w jakim przyszło nam funkcjonować. Ale czy przy całym swoim bojowym nastawieniu nie zatracimy pozytywu? Szerzenie słusznych idei nie zmieni się w napinanie mięśni i bezmyślne wyszukiwanie kolejnego wroga, na którym możemy wyładować swoją frustrację? Przykładów na spierdolenie dobrych pomysłów przez nieodpowiednich ludzi jest dużo – chociażby ten cały kabaret z nacjonalistycznym straight edge (że co w ogóle?). Są jednak sfery, wobec których ciężko być wyrozumiałym. I dobrze! Ugrzecznienie i poprawność polityczna nie należą raczej do filarów hardcore/punka, o ile nie traktujemy poprawności politycznej tak jak skrajna prawica, dla której „walka z cenzurą” to tylko wymówka, zaś ich prawdziwym celem nie jest wolność słowa, a przywłaszczenie sobie prawa do obrażania bez konsekwencji każdego, kto nie pasuje do wizji „prawego człowieka”. 
Co więc budzi we mnie odrazę i nienawiść? Dużo tego, ale szukając przyczyn wielu negatywnych zjawisk i postaw w społeczeństwie, docieram do jednego – tradycji. Oczywiście to jest pewne uproszczenie z mojej strony, wielkich korporacji na przykład nie interesuje przecież żadna tradycja, a jedynie chęć zysku, niezależnie od wyrządzanych przy tym szkód, np. w środowisku naturalnym. Chodzi mi bardziej o mikrokosmos – nasze lokalne otoczenie. Z pozoru są to sprawy błahe, ale potrafią nieźle napsuć krwi. No więc tradycja, normy, wartości, zwyczaje przekazywane nam od najmłodszych lat jako obowiązujący, normalny stan rzeczy. Z jednej strony szkolne wpajanie miłości do ojczyzny, poszanowania symboli narodowych, obchodzenia świąt państwowych i kościelnych, a na katechezie i w kościele nauka o bogu, czczenie go i „poddawanie się jego woli”. Z drugiej zaś strony społeczne zwyczaje niemogące się obyć bez alkoholu. Ludzie wychowywani według jednego wzoru, wszyscy w gruncie rzeczy tacy sami, choć przecież z innymi historiami. Odstając od tego, skazujemy się nierzadko na ostracyzm, w najlepszym wypadku dostajemy łatkę „dziwaka”, w najgorszym dostajemy z pięści. Fakt, tradycja niesie też pewne pozytywne wartości, tak samo religia (przynajmniej w teorii). Jednak chodzi mi o wciskanie dogmatowości, jakby sam argument „taka już jest tradycja” miał wszystko rozwiązywać i zwalniać nas z samodzielnego myślenia, a posiadanie odmiennego światopoglądu to „kalanie własnego gniazda”. A przecież to także jest wytwór ludzki, z którym można się zgadzać lub nie (pomijam tu tak oczywiste kwestie jak wypracowane przez ludzkość podstawowe zasady moralne)! Mam wrażenie, że wielu z tzw. normalsów nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak zostali nauczeni i doszło do afirmacji tradycji. Wystarczy wystąpić chociażby przeciw przedmiotowemu traktowaniu zwierząt, a już ludzie patrzą na ciebie jak na nawiedzonego, wystarczy zakwestionować we własnej rodzinie sens chodzenia do kościoła – pojawią się oskarżenia o satanizm (autentyk), abstynencję zaatakują pytaniem „jak tak można w ogóle żyć?”, inna orientacja płciowa będzie dalej dziwić i obrzydzać, młodzi chłopcy będą wychowywani na „męskich” poprzez przyzwolenie na „tradycyjne” traktowanie kobiet, czyt. lekceważące, seksistowskie itd. Uważam, że naszym wręcz obowiązkiem jest krytyczne spojrzenie na to, jak wychowuje się kolejne pokolenia i co się im wpaja. To, że coś było kultywowane bądź wyznawane przez ileś tam pokoleń, wcale nie kładzie na naszych barkach obowiązku przestrzegania tego. Może nie zmienimy świata, ale (wiem, to banał) uda nam się nanieść jakieś zmiany, nawet minimalne, w naszym otoczeniu, przyzwyczajając ludzi wokół do inności i naginania tego, co do tej pory było nienaruszalne. 
Marcin
(#2, jesień/zima 2015/16)
Obsługiwane przez usługę Blogger.