XWNZX

XWNZX

Straight Edge Personal Stories #7 - Dalia

Straight edge w moim życiu pojawiło się jako naturalna konsekwencja życiowej drogi. Pochodzę z rodziny z pokoleniowym problemem alkoholowym i miałam niejedną okazję popatrzeć na wątpliwej urody scenki. Uczucie niepokoju, strachu, ciągłe kłamstwa, przemoc, brak stabilności i bezpieczeństwa. Nie chciałam powielać tego schematu. Osobiste doświadczenia z degustacją trucizny utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że alkohol mi nie służy, nie mówiąc już o dawaniu przyjemności. Ból głowy, mdłości, odruchy wymiotne – nie rozumiem, po co fundować sobie to na własne życzenie. Miałkie zawsze było dla mnie picie, żeby komuś zaimponować, aby zdobyć się na odwagę, dla zabawy, beztroskiej przyjemności, życia z dnia na dzień. Uważam, że alkohol bardzo mocno rozprasza koncentrację i powoduje, że istotne rzeczy spychane są na margines. Tak zresztą działa wszystko, co powoduje uzależnienia. Straight edge stoi w opozycji do tego nurtu, pozwala mi trzeźwo myśleć, doskonalić się. Ma to szersze znaczenie i odnosi się do codziennych, świadomych wyborów, decyzji, co dobre, a co złe, czego potrzebuję, a czego nie, wegańskiej filozofii, podejścia do własnego ciała i zdrowia, a także środowiska naturalnego.
Dla mnie jako kobiety straight edge ma także wymiar feministyczny. Traktowana trochę marginalnie zasada powstrzymywania się od przypadkowych kontaktów seksualnych zyskuje na znaczeniu szczególnie dzisiaj, gdy seks uprzedmiotowiony jest tak bardzo. Kult ciała przysłania rozum cieniem. Stereotypowe i seksistowskie podejście do kobiecości mało kogo obrusza, staje się powszechnie akceptowane. Popkultura i media kreują wizerunek dziewcząt oparty na ich cielesnej atrakcyjności, sprowadzając do roli towaru. Wiele współczesnych kobiet dobrowolnie daje się wciągnąć w taką rolę, upatrując przy tym dla siebie płytkich korzyści. To wzajemnie się napędza i chyba wszystkim się wydaje, że tak już musi być. Straight edge to dla mnie odejście od roli marionetki sterowanej nie tylko używkami, ale też seksistowską propagandą.
Co podoba mi się w straight edge? Fajne jest to, że poczucie przynależności daje swobodę, nie muszę tłumaczyć swoich wyborów, mogę żyć, jak lubię, w poczuciu własnej wartości. Jest też oczywiście muzyka, którą niezmiennie kocham i która daje mi kopniaka do życia. Krótkie, ostre kawałki grane w szaleńczym tempie. Pozbawione ozdobników, zbędnych melodii, okrojone do minimum, surowe, wykrzyczane. Ale jakże pięknie pozytywny przekaz niosące!
Straight Edge. My life. My motivation.
Dalia
(#2, jesień/zima 2015/16)
Obsługiwane przez usługę Blogger.