XWNZX

XWNZX

Protein


Pokrótce – jest to pierwsza kapela sXe, która powstała w Polsce od kilku lat. Grają od niedawna, a w składzie członkowie Regresu, ViciousXReality i Radiance. Granie jak z Ameryki nagrane w studiu w Małopolsce. Na pytania odpowiadali Krystian, Robert i Maciek. ~Jk

Cześć! Mieszkacie w różnych miastach. Czy w ogóle gracie próby? Często wam się to zdarza?
Krystian: Wbrew pozorom całkiem często. Co prawda są to próby główne instrumentalne, ale Robs w miarę możliwości odwiedza miasto smogu i wtedy też sklejamy podstawy numerów w całość. Zresztą mamy XXI wiek i głupio by było nie wykorzystać technologii. Ciągle wymieniamy się pomysłami, czy to w formie nagrywki z telefonowego dyktafonu, czy w postaciach dupiatej jakości wideo.
Robert: Dokładnie. Przed pierwszymi koncertami to w sumie sekcja muzyczna spotykała się chyba raz na tydzień, a ja wbijałem tak raz na miesiąc; generalnie problemu nie ma. Nie widzę się z resztą składu na co dzień, no ale i tak jest super – każdą próbę w piątkę staramy się wówczas jak najlepiej wykorzystać, po próbie pójdziemy coś zjeść itd.
Maciek: Pierwsze próby całą pakietą to jedno z najlepszych wspomnień ubiegłego roku – Robert przyjeżdżał w sobotę wieczorem, bujaliśmy rowerami po mieście, a w niedzielę próba i całodzienny hangout w pełnym słońcu.

Jesteście pierwszym od dłuższego czasu nowym składem sXe w Polsce. W 100% sXe – taki był zamiar czy jest to tylko kwestia przypadku?
Krystian: Nie będę ukrywał, że zespół straight edge chodził mi po głowie, odkąd tym straight edgem zostałem, więc w dużej mierze było to podyktowane takim zamiarem. Natomiast skład udało się stworzyć z takimi ziomkami, z którymi mógłbym grać w jakimkolwiek innym zespole (chociaż najfajniej by było jakieś black metale, bo chciałbym zobaczyć Roberta w corpse paintingu!!!).
Robert: Z jednej strony przypadek, z drugiej nie. Przypuszczam, że każdy z nas jara się przede wszystkim graniem w kapeli, ale że była opcja stworzenia tego z samymi niepijącymi nudziarzami, to czemu nie. Dla mnie świetna sprawa. Gdyby chłopaki znaleźli jakiegoś straight edge’a w Krakowie, który by się powydzierał, to pewnie bym już nie brał udziału w tym wywiadzie.

Rok 2017 był generalnie bardzo dobry dla polskiej sceny hc, nie sądzicie?
Krystian: Ja mam tak, że nie grupuję lat na te dobre i złe. Odkąd siedzę w scenie (a nie jest to jakoś wybitnie długo na tle niektórych weteranów), rok po roku mógłbym wymienić kilka takich rodzimych wydawnictw – zinów, epek, longów itd., które mną pozamiatały. W roku 2017 było tak samo. Nowe epki Bright Light, Glamour, Heatseeker były prima sort. Powstał Embitter, czyli słuszny 90’s, jakiego brakowało w Polszy, a ich materiał jest gruuuuby. Ekipa toruńska też prężnie działa (czekam na materiał False Act). Nadal wychodzą fajne ziny, nadal jest co czytać.
Robert: Tak, to był bardzo dobry rok. W chuj koncertów, Pogłos, nowe zespoły, nowe płyty – w zasadzie to, co powiedział Krystian, a ja jeszcze odniosłem wrażenie, że nowe twarze widzę.
Krystian: Zdecydowanie się zgadzam z tymi “nowymi twarzami”. Też czasem zauważam nowe dzieciaki na koncertach i mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma, bo fajnie jest nie być w końcu na nich najmłodszym typem.

Mniemam, że wszyscy z was grali/śpiewali wcześniej w jakichś zespołach. Wymieńcie, proszę, kapele, w których udzielaliście się lub nadal udzielacie.
Krystian: Ja dotychczas grałem na basie w Radiance i to wszystko.
Robert: Protein to mój pierwszy raz. W gimnazjum z kolegą trochę rapowaliśmy.
Krystian: Czemu ja o tym nic nie wiedziałem?!
Maciek: Pierwsze podrygi robiłem w Get Out, a od kilku lat razem z Damianem gramy w ViciousXReality. Damian gra jeszcze w Regresie.

W Internecie niewiele można o was przeczytać, nie macie Facebooka ani nawet Bandcampa. Dlaczego nie chcecie pozostawić po sobie nic więcej niż tylko dema na stronie Y2Y Rec oraz wzmianki na Discogsie?
Krystian: Błąd! Bandcampa już mamy.
Robert: Chyba nie mamy ciśnienia, by zakładać tego fejsa, ale pewnie się go dorobimy w końcu – nie po to, żeby go po prostu mieć i podniecać się przy kolejnym lajku, ale trzeba przyznać, że po prostu ułatwia ludziom dotarcie do informacji, śledzenie aktualności… no i oglądanie filmików z psami, które na pewno będziemy udostępniać.
Maciek: Ja chyba jestem największym przeciwnikiem aktywnej obecności w Internecie; może dlatego, że w Y2Y i VxR ogarniam Facebooka, to już dla mnie trochę dużo. Żyjemy w czasach przeładowania informacjami, różne bodźce docierają do nas z każdej strony, mam takie wrażenie, że demko Protein dotarło tam, gdzie miało dotrzeć, i ten, kto chciał je znaleźć, nie miał z tym problemu. Jest sens robić więcej szumu?
Krystian: Ja rozumiem punkt widzenia Słonia, natomiast nie miałbym nic przeciwko temu, żeby w końcu tego fanpage'a się dorobić.


Wasze demo zostało wydane na kasecie. Czy są plany na winyl?
Krystian: Demo na winylu nie wyjdzie, ale nowa epka już się robi i ona raczej na pewno pojawi się na winylu.
Maciek: Chcielibyśmy bardzo, żeby nowa EP pojawiła się na winylu, a jak wyjdzie, to zobaczymy, tak jak mówi Krystian, szlifujemy nowe kawałki i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w kwietniu ponownie odwiedzimy studio Maćka z After Laughter.

Demo polecił mi znajomy, mówiąc, że to "granie jak z Ameryki". Jakie kapele były dla was największą inspiracją przy tworzeniu kawałków Protein?
Krystian: Te numery przeleżały w szafie parę ładnych lat, ale gdy je robiłem, to jarałem się Mindsetem (który nadal uważam za jeden z najlepszych zespołów ever), Floorpunchem, True Colors i Sportswear, co chyba słychać.
Robert: Lirycznie chyba się nie sugerowałem jakimś konkretnym zespołem, ale w okresie pisania do demo na pewno z youth crew leciało u mnie sporo Get The Most, Insist, In My Eyes i Floorpunch.

Jakie są wasze plany na przyszłość. Czy ten zespół jest jednorazowym strzałem, czy za mocnym demem będzie kontynuacja w postaci nowych nagrań?
Krystian: Mam nadzieję, że ten zespół trochę pożyje! Epka – tak jak wspomniałem – jest bliżej niż dalej i ja osobiście uważam, że zjada ona demo w każdym kontekście.
Robert: Ja na pewno nie widzę tego zespołu jako jednorazowego strzału i wydaje mi się, że chłopaki podobnie. Chciałbym trochę pograć, wydać co nieco, pojeździć może. To zależy od nas, ale też od tego, czy ludziom to siądzie, także okaże się, czy tego chce ulica i czy tego chcą dzieciaki. Oby nam to było dane.

Maciek, wraz z Pawłem z Regresu/Vicious X Reality tworzycie Youth 2 Youth Records. Jaki był początek tego labelu?
Maciek: Y2Y powstało w wyniku tego, że dużo gadamy z Pawłem, spędzamy dużo czasu w busie, jeżdżąc razem na koncerty, i w którejś z naszych rozmów zaczęliśmy śmieszkować, że założymy wytwórnię kasetową. Później już poszło sprawnie, akurat nasze ziomy z Heatseekera nagrały nowy materiał, a promo ich ostatniej epki ukazało się jako Y2Y 001, przypieczętowując też obecność Maćka Wolańskiego w Y2Y, bo w sumie tworzymy to w trójkę, a Maciek jest supermózgiem i bez jego pomocy Y2Y nie wyglądałoby tak ładnie.

Działacie dosyć prężnie. Jakie są plany na najbliższą przyszłość wydawnictwa?
Maciek: Właśnie wydaliśmy split Vicious X Reality z Time and Distance z Brazylii – to takie wydawnictwo, które powstało przede wszystkim z okazji naszej wspólnej brazylijskiej trasy, zostało jeszcze kilka sztuk. W planach kolejne promo Heatseekera. Chłopaki nagrali właśnie materiał na 12”, my wydajemy promo tape z 3 kawałkami i coverem na kasecie, a pełnowymiarowym wydawnictwem zajmuje się Robert Refuse.

Będzie trochę nie na temat, jednak nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał o to wydarzenie. A skoro padła już nazwa Vicious X Reality, czy mógłbyś powiedzieć coś o trasie po Brazylii, z której właśnie wróciliście?
Maciek: O tej trasie moglibyśmy napisać oddzielnego zina, działo się sporo, na szczęście tylko dobrze. Wszystko udało się dzięki ogromnemu zaangażowaniu chłopaków z Time and Distance, którzy świetnie wszystko rozplanowali i zadbali o to, byśmy się nie zgubili, zagrali świetne koncerty i jeszcze do tego pobuszowali w dżungli czy wygrzali się na plaży. W moim odczuciu brazylijska scena jest bardzo żywotna, bardzo eklektyczna, na koncerty przychodzą młode osoby, które wydają się być zainteresowane tym, co masz do powiedzenia – to było ekstra. Każdy koncert był inny, każdy wiąże się z innym wspomnieniem. Graliśmy koncert na ulicy, po której normalnie jeździły samochody, jeden z najlepszych gigów to ten w Piracicabie, gdzie zagraliśmy w studiu nagrań, a na koncercie zjawiło się ponad 100 osób. Salka, w której graliśmy, mogła zmieścić w porywach 30. W Piracicabie piliśmy też sok z pieska… ale to temat na inną historię. Chyba najlepszy koncert to ten z Sorocacby – poniedziałek, 200 dzieciaków, iksy na rękach, ciepły wieczór i stoiska na dworze, wszystko tam się zgadzało, ale inne koncerty nie odstawały, serio. Na tej trasie dostaliśmy o wiele więcej dobra, dobrej energii, jakiejś takiej ludzkiej życzliwości, niż sobie to w najśmielszych marzeniach wyobrażaliśmy. No i ten widok Ogura zajaranego jak pięciolatek po przykryciu przez falę, piękna sprawa.


Robert, od początku praktycznie sam (o ile się nie mylę) tworzysz zina xIdealnyMomentx. Opowiedz nam nieco o tym przedsięwzięciu, o tym, w jakich okolicznościach ukazał się pierwszy numer, i czy wtedy w zamiarze miałeś kontynuację? Czy i kiedy ukaże się numer siódmy?
Robert: Zgadza się, xIMx to jednoosobowa redakcja, choć zawsze przed drukiem daję do zobaczenia Patrycji, aby mogła się do czegoś przyczepić. Jeszcze przy szóstym numerze Kacper z WeWatchClouds, który siedzi w grafice i w składowaniu tekstów, bardzo mi pomógł, składając właśnie ten numer, dzięki czemu wyglądał, moim zdaniem, sporo lepiej niż poprzednie numery. Ale żadne tam przedsięwzięcie – pierwszy numer wyszedł nieco ponad 4 lata temu, choć pomysł i materiał zbierał się już z 2 lata wcześniej. Po prostu w pewnym momencie chciałem coś dać od siebie, coś zmaterializowanego, coś, co sam bardzo lubię w HC, czyli zina. Kłębiły się różne myśli w głowie, a że nie dane mi było wówczas grać w jakimś zespole, to zin wydawał się być dobrą, alternatywną opcją do wyrażenia siebie. Wtedy, jak i teraz nie myślałem o tym, jak długo to będę pchał, choć pamiętam, że nie chciałem na pewno skończyć na jednym czy dwóch numerach, no, żeby przynaaajmniej ze 3 były. A siódmy, mam nadzieję, już będzie śmigał po osiedlach, w momencie gdy to czytasz, drogi czytelniku.

Dla uatrakcyjnienia wywiadu zadam pytanie pozamuzyczne. Jakie są dla was top 3 lokale wegańskie i wegetariańskie w Polsce? Kryteria oceny pozostawiam wam do wyboru.
Krystian: Pod Norenami to bezapelacyjny numer jeden, bo kocham kuchnię azjatycką, a lepszej niż w PN nie jadłem. Vegab – dwa (kaman, to jest super, w końcu wegański real fast food, polecam każdemu), a trzy… chyba rzeszowskie Cocina Verde, chociaż jest wiele fajnych miejsc, które teraz przychodzą mi do głowy. Po ostatnich wojażach w Warszawie również Lokal Vegan Bistro. Zapiekanka ziemniaczana mną pozamiatała.
Robert: To ja chyba polecę z kolei samą Warszawą – Lokal Vegan Bistro na czele za jedzenie, ludzi i klimat plus ich cukiernia Lokal Dela Krem. Potem chyba Leonardo Verde za pizzę! No i Loving Hut, blisko domu, pysznie, a po kilku latach chodzenia tam nadal nie skosztowałem ich wszystkich dań.
Maciek: Ja szanuję dozgonnie Mazaya Falafel za to, że ekipa, która tworzy to miejsce, jest zawsze supermiła i oprócz pysznego falafela z dużą ilością kiszonej rzeczy zarażają totalnym PMA. Lubię krakowską Karmę, przede wszystkim za kawę i ich tofurnik, a niedawno w Krakowie otworzył się Zaczyn – wegańska piekarnia, której bardzo bardzo mocno kibicuje. W W-wie króluje Lokal Vegan Bistro i szef kuchni Kajdan, czekam na powrót tej ostrej zupy.

No dobra, skoro wydajecie się w wydawnictwie, którego nazwa nawiązuje do młodości, jaka jest waszym zdaniem najlepsza amerykańska kreskówka?
Krystian: Amerykanie robią kiepskie kreskówki. W sercu Pokemony i Naruto. Ale jakbym musiał wybierać, to pewnie Fineasz i Ferb albo Ed, Edd i Eddy.
Robert: Ja jeszcze dodam od siebie Dragonballa. A jeśli amerykańskie, to Laboratorium Dextera – to było to.
Maciek: Dexter był sztosem, Pinkie i Mózg też piękna sprawa.

Z mojej strony to tyle. Dziękuję wam za wywiad, na koniec możecie pozdrowić, kogo chcecie.
Robert: Pozdrawiam PLHC, wszystkie znajome mordy, moją rodzinę i mojego psa. Dziękujemy Janku i całe WNŻ za wywiad, wszystkiego dobrego z zinem! Dla dzielnic muzyka, zapomnij o narkotykach.
Maciek: Chcę zobaczyć więcej dzieciaków na gigach, jak to czytasz i jesteś w gimnazjum albo liceum, zabierz swoich kolegów i koleżanki na kolejny koncert. Dzięki za świetne pytania, yo!
Krystian: Jebać myśliwych.
(#5, wiosna 2018)
Obsługiwane przez usługę Blogger.