XWNZX

XWNZX

Poznaniacy Przeciwko Myśliwym

Koła łowieckie mają się lepiej niż kiedykolwiek, chociaż tak naprawdę nigdy nie musiały zbytnio narzekać na swoją sytuację. Miłośników biegania po lasach ze strzelbą w dłoni możemy bowiem znaleźć w większości partii politycznych, niezależnie od wyznawanych poglądów. Jednak w sytuacji, kiedy minister środowiska sam deklaruje się jako zapalony myśliwy, lobbuje za rozszerzeniem praw polujących i staje do otwartej walki z ekologami, nazywając aktywistów „ekoterrorystami”, a wyznawaną przez nich ideologię – „zielonym neomarksizmem” (jak widać, marksizm dalej jest świetnym straszakiem), nie ma się co dziwić, że panowie (rzadziej panie) z piórkami w kapeluszach czują się bezkarni. Co jakiś czas media zalewane są kolejnymi przykładami oburzających praktyk myśliwych, ich ignorancji czy agresji. Nie brak tragicznych pomyłek, kończących się czyjąś śmiercią; okazuje się bowiem, że można pomylić z dzikiem już nie tylko psa sąsiada, ale i kolegę w kamizelce. Jakby tego było mało, ponownie wraca pomysł ministra Szyszki na powołanie własnych służb specjalnych do „wykrywania szkód ekologicznych”. Tym większe brawa należą się tym, którzy decydują się działać w obronie zwierząt w tak niesprzyjających warunkach. Warto brać z nich przykład i zakładać własne grupy. A jak to zrobić? Kilka praktycznych porad znajdziecie w poniższym wywiadzie. ~Mn

Jak doszło do powstania waszej inicjatywy? Co was motywuje do walki o życie zwierząt?
Jest takie miejsce na mapie Poznania, które działa od ponad 23 lat. To skłot Rozbrat – przestrzeń wymiany myśli, burzliwych rozmów, współtworzenia i kolektywnej pracy. Tu oprócz koncertów i licznych warsztatów przede wszystkim odbywają się spotkania poznańskiej Federacji Anarchistycznej. I to właśnie tu, w 2015 roku, w gronie aktywistek i aktywistów powstała grupa, która zdecydowała się działać w momencie, gdy w pobliskiej nam Puszczy Zielonce rozpoczęły się tak zwane „polowania wigilijne”. Motywowała nas nie tylko głęboka empatia oraz szacunek do dzikich zwierząt (większość z nas to weganie i wegetarianie), ale też zwyczajnie zdrowy rozsądek. Strzelanie w lasach i na łąkach, gdzie spacerują rodziny z dziećmi, uprawia się sporty czy zwyczajnie poszukuje się odpoczynku w kontakcie z naturą, jest po prostu niebezpieczne.

Zdecydowanie najgłośniejszymi akcjami Poznaniaków Przeciwko Myśliwym są blokady polowań. Jak się zabrać za tego typu działania? O czym należy pamiętać? I podstawowe pytanie – skąd można się dowiedzieć o miejscu planowanych polowań?
Należy dowiedzieć się, jakie koła łowieckie działają w okolicy. Sprawdzić ich strony internetowe i rozpiskę polowań w najbliższych obwodach łowieckich. Można też dzwonić do urzędu gminy czy nadleśnictwa z pytaniem, kiedy odbywają się polowania zbiorowe, motywując to troską o swoje bezpieczeństwo. Najlepiej skrzyknąć się na początku w kilka osób – nas za pierwszym razem była ósemka. Trzeba pamiętać o kamizelkach odblaskowych, dobrych ciepłych butach, termosach z herbatą... Polowania zaczynają się bardzo wcześnie. Najlepiej spotkać się gdzieś np. o 6 rano i razem ruszyć do lasu. Niezbędne okazały się na naszych blokadach rowery, GPS-y (smartfony też dają radę!) oraz wcześniejszy rekonesans terenu. Kiedy mamy polowania ambonowe i wiemy, gdzie mniej więcej znajdują się ambony, wystarczy, że jedna, dwie osoby usiądą pod amboną i myśliwy już nie może oddać strzału.

Co byście poradzili osobom, które chciałyby bardziej zaangażować się w aktywizm, ale nie wiedzą jak?
Nie zwlekajcie! Jeśli uważacie polowania za bestialstwo w imię jakichś chorych tradycji, wystarczy się zmobilizować. Nie czekajcie na to, aż ktoś w waszej okolicy zrobi to za was. Znajdźcie w sobie odwagę, by zrobić pierwszy krok, potem będzie już tylko łatwiej. Jeśli szukacie inspiracji, poczytajcie o Hunt Saboteurs z Wielkiej Brytanii czy Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i ich „Rykowisku dla jeleni, nie dla myśliwych” – akcji organizowanej w Puszczy Białowieskiej od ponad 8 lat czy o lokalnych akcjach na terenie całej Polski; praktycznie wszystkie grupy mają profile na Facebooku.

Moglibyście przybliżyć szczegóły akcji AntyHubertus? Jak oceniacie jej skuteczność?
Akcja była wielkim sukcesem – zarówno jeśli chodzi o dobrą ogólnopolską organizację (w akcji wzięły/wzięli udział Wrocławianie Przeciwko Myśliwym, BASTA Inicjatywa na Rzecz Zwierząt, Warszawiacy Przeciwko Myśliwym, Niech Żyją oraz my), jak i silny przekaz, w tym medialny i antyrządowy. W polowaniu wzięło udział około 400 myśliwych, także minister Jan Szyszko. Grupy spacerując, uniemożliwiły wielu myśliwym oddanie strzału. Co ważne, okazało się, że wszystkie polowania zbiorowe nie były oznaczone zgodnie z zarządzeniem nr 17 Dyrektora Generalnego LP z dnia 22 maja 2017 w związku z zachowaniem bezpieczeństwa w trakcie polowań zbiorowych organizowanych w ośrodkach hodowli zwierzyny LP. Nawet policja stwierdziła, że faktycznie nigdzie nie ma oznaczeń ostrzegawczych przed polowaniem. Myśliwi po raz kolejny pokazali swoją ignorancję wobec każdej osoby, która tego dnia mogła do lasu wejść i przez przypadek „oberwać kulkę”. Oczywiście nie obyło się również bez agresji słownej z ich strony. Myśliwi również spuścili powietrze z opon rowerowych niektórym aktywistom. Dużo agresywnych zachowań zostało zarejestrowanych, na szczęście! Możemy pokazać światu, kim tak naprawdę są myśliwi i dlaczego należy polowania blokować.

Czy dostrzegacie rozprzestrzenianie się ruchu antyłowieckiego w kraju? Nawiązujecie współpracę z innymi grupami? A może utrzymujecie kontakty zagraniczne?
Myślę, że o ruchu jako takim jeszcze nie możemy mówić, choć ostatnie dwa lata to zdecydowana rewolucja w temacie antyłowieckim. Powstanie grup lokalnych uważamy poniekąd za nasz mały, acz znaczący sukces. Po infotrasie, którą zorganizowaliśmy w 2016 roku, powstały grassrootowe „oddziały” we Wrocławiu, Toruniu, Trójmieście, Warszawie, na Śląsku... W blokady zaangażowała się Basta! ze Szczecina. Cieszymy się, że swoją historią mogliśmy zainspirować innych do działania.
Utrzymujemy kontakty, oczywiście! Pomagamy sobie nawzajem w miarę możliwości. Czasami razem sabotujemy polowania. Czasami dajemy sobie porady, dzielimy się pomysłami.
Z zagranicy utrzymujemy kontakt tylko z Hunt Saboteurs, ale nigdy nie poznaliśmy ich osobiście.

W jakie jeszcze angażujecie się akcje?
„Chcemy wam wyjaśnić – każda opresja jest ze sobą powiązana, tak jak my wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani. Wierzymy w różnorodność działań na rzecz zakończenia cierpienia Ziemi oraz każdego rodzaju dominacji. Razem możemy zniszczyć patriarchalny koszmar, który obecnie jest w fazie techno – przemysłowego kapitalizmu” Earth Liberation Front, komunikat z 2001 roku. To cytat, pod którym większość z nas może się podpisać.
Inne akcje? To przede wszystkim walka o Puszczę Białowieską. Wielu z nas blokowało harwestery i inne maszyny. Jeździło na liczne patrole, brało udział w okupacji LP w Warszawie. Walka o Puszczę jest dla nas częścią większej batalii o dzikie życie w Polsce, w Europie... Bez lasów nie ma zwierząt leśnych, bez zwierząt leśnych nie ma lasów…
Organizujemy też happeningi, demonstracje. Raz nawet zorganizowaliśmy rowerową masę krytyczną, gdy dowiedzieliśmy się o zastrzelonym przez myśliwego rowerzyście z okolic Wągrowca. Rozmawiamy z mediami, chodzimy do radia, telewizji, udzielamy wywiadów do ogólnopolskich gazet. Chcemy być głosem mordowanej przyrody, od której tak wielu odwraca wzrok.

Czy zauważyliście jakieś znaczące zmiany w postrzeganiu myśliwych i myślistwa przez społeczeństwo?
Trudno powiedzieć. Nasz fanpage na FB jest całkiem poczytny, mamy rosnące z każdym dniem wsparcie. Informacja to niesamowita broń. Jednocześnie smuci nas, że tak mało ludzi realnie coś robi. Właśnie zatwierdzono nowe prawo łowieckie, które daje myśliwym dużą gamę przywilejów. To bulwersujące. Szkoda, że tak mało ludzi protestuje. No ale nie możemy się poddawać i na razie cieszymy się tym wsparciem, które mamy. No i rosnącymi jak grzyby po deszczu lokalnymi zrywami. Interesują się też nami media głównego nurtu, którym chętnie udzielamy wywiadów, by dotrzeć do jak największej grupy odbiorczej.
Odnoszę takie wrażenie, że ludzie ogólnie nie lubią myśliwych, często nimi gardzą, ale jednocześnie godzą się na ich pracę i z tym co robią, niczym na istnienie pracowników masarni, ferm kurzych etc. Chcielibyśmy zmienić ten tok myślenia. Pokazać społeczeństwu, że myślistwo jest zbędne, że można stosować alternatywne sposoby tak zwanej „regulacji” populacji i ochrony dóbr rolnych. Małymi kroczkami idziemy w tę stronę. Kilka dni temu aktywistki i aktywiści z Poznaniaków Przeciwko Myśliwym były/byli niedaleko Poznania na spotkaniu z myśliwymi, którzy stwierdzili, że chcą zaprzestać zimowego dokarmiania, a to jest zdecydowany progres!

A na ile silne jest obecnie lobby myśliwskie? Zdaje się, że niewiele zmieniło się w tym aspekcie.
Lobby myśliwskie obecnie jest oburzająco silne. Minister środowiska to zapalony myśliwy (niniejszy wywiad przeprowadzony został w styczniu, tuż przed końcem kadencji ministra Szyszki, natomiast nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk podziela zamiłowanie do polowań ~dop. Paweł). Co tu dużo mówić. Absurd i niesmak.

Ataki werbalne czy nawet fizyczne ze strony myśliwych podczas blokad są dosyć częste. Jak radzicie sobie z takimi sytuacjami? Próbowano was w jakikolwiek sposób represjonować już po zakończonej akcji?
Ataki werbalne i, niestety, fizyczne to już norma. Na każdej blokadzie polowania łowczy demonstrują swoją agresję, która znakomicie komponuje się z ilością skonsumowanego przez nich alkoholu. Seksistowskie zaczepki, przepychanki... Ostatnio jeden aktywista został pobity przez trzech myśliwych, którzy dodatkowo go okradli (sic!). Jest coraz gorzej. Policja, straż leśna czy wiejska nie reagują. Wszyscy trzymają tam ze sobą sztamę. Do tego policja bardzo chętnie nas spisuje na każde zawołanie myśliwych, straszy nas mandatami. Mafijne układy. Nie poddajemy się, a ludziom, którzy przychodzą na nasze blokady, staramy się zapewnić w razie czego pomoc prawną. Na szczęście jak dotąd nikogo nie aresztowano czy nie ciągano po sądach. My spacerujemy. Każdy może to robić!
Podobno jest możliwość wyłączenia swojej działki z obwodu łowieckiego. Co trzeba zrobić, aby tego dokonać?
Nie jest to bardzo skomplikowane, ale skarga musi iść do sądu, więc może to zająć trochę czasu. Całą instrukcję obsługi „wyłączenia działki z obwodu łowieckiego” znaleźć można na stronie: zakazpolowania.pl

Braliście także udział w obronie Puszczy Białowieskiej. Jak oceniacie dotychczasową działalność Obozu dla Puszczy? Jest jeszcze jakaś nadzieja na wygranie sprawy? Szyszko nic sobie nie robi z gróźb Komisji Europejskiej, a co dopiero z protestów społecznych...
To była i nadal jest ważna sprawa i jedna z największych taka mobilizacja w historii polskiego „ruchu” ekologicznego. Akcje dla Puszczy i przede wszystkim sam Obóz przyciągnęły ludzi z całego świata o najróżniejszych poglądach, którzy gotowi byli robić radykalne i odważne rzeczy w walce o środowisko. Batalia toczyła się na kilku frontach, z czego chyba najważniejszym były bezpośrednie blokady maszyn. Oczywiście istotne były patrole i zbieranie konkretnych danych na temat wycinki, no i „walki” na szczeblu unijnym – informowanie władz, komisji, UNESCO etc.
Na dziś dzień udało się wycofać harwestery. Minister po raz kolejny musiał stawić się przed komisją TSUE. Wyniki poznamy w lutym/marcu 2018 roku. Najgorszy jest ten czas oczekiwania, ale jak widać warto.
Mam nadzieję że zakończenie agresywnej wycinki nie będzie jednoznaczne ze „złożeniem broni”. Należy pamiętać, że od samego początku chodziło o to, by cała Puszcza była parkiem narodowym i do tego musimy niezłomnie dążyć. Mam również nadzieję, że nawiązane znajomości, zawiązane koalicje czy po prostu wspólna walka nie tylko zainspirują ludzi do dalszych działań i bardziej świadomego podejścia do władzy, do istoty protestu czy przede wszystkim troski o środowisko naturalne, ale ukonstytuuje ruch proekologiczny w Polsce.
Co do kwestii władzy i ministra. Cóż, nie jest to łatwe, trzeba mieć w sobie dużo cierpliwości i determinacji, i wiary w to, o co się walczy. Wierzę, że trzeba to robić aż do samego końca, by ocalić to, co jest możliwe do ocalenia, mimo iż może to się niektórym wydawać nielegalne i beznadziejne. Historia pokazuje, że kiedyś legalnym był Holokaust czy niewolnictwo. Dziś patrzymy na to z przerażeniem. Wierzę, że tak będą patrzeć przyszłe pokolenia na dewastatorów dzikiej przyrody.

Kilka członkiń PPM zostało zatrzymanych po okupacji Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Jak cała sytuacja wyglądała od środka? Ktoś usłyszał już zarzuty?
Nie było jeszcze rozprawy. Z opowieści zatrzymanych osób wiemy, że policja zachowała się jak zwykle brutalnie. Aktywistki i aktywiści wiedzieli niby, na co się piszą, ale agresja jak zwykle była nieadekwatna do sytuacji. Brutalna pacyfikacja biernego oporu osób walczących w ważnej dla połowy tego kraju sprawie to pogwałcenie podstawowych demokratycznych zasad. Żal.

W swojej działalności nie uciekacie od polityki. Co ciekawe, kiedy wrzuciliście zaproszenie na antynacjonalistyczną demonstrację, było sporo głosów mówiących o tym, że nie należy upolityczniać działalności prozwierzęcej. Co o tym sądzicie?
Jesteśmy grupą, która wyrosła w łonie Federacji Anarchistycznej s. Poznań. Nigdy nie odcinaliśmy się od swoich poglądów, mimo iż niektóre i niektórzy z nas nie deklarują się jako anarchiści (i mają do tego absolutne prawo!), to wiedzieli, na co się piszą, dołączając do grupy związanej z Rozbratem. Komentarze szły ze strony przypadkowych osób, które polajkowały naszą stronę. Nawet nie wiedzą o tym, kim realnie jesteśmy. Nie wstydzimy się swoich poglądów. Choć głównie zależy nam na obronie dzikiego życia, przyrody i środowiska naturalnego, to jest to dla nas ta sama antyautorytarna walka, którą manifestujemy np. na demonstracjach antyfaszystowskich, antyrządowych etc. „Każda opresja jest ze sobą powiązana”, co świetnie widać na przykładzie działań ministra środowiska czy pisowskiego ukłonu w stronę myśliwych (zresztą PO wcale nie była lepsza).

Co planujecie w najbliższym czasie? Jak widzicie przyszłość inicjatyw antyłowieckich? Jakie stoją przed nim wyzwania?
Marzą mi się grupy lokalne w całej Polsce. Wspólna platforma, siatka, która umożliwi łatwiejsza komunikację i przede wszystkim pomoc prawną dla wszystkich potencjalnych represjonowanych. Koalicja taka pozwoli stworzyć poczucie większego bezpieczeństwa. Może z tego wykluje się jakiś konkretny ruch społeczny? Nie tylko na rzecz dzikich zwierząt, ale też całego środowiska. Brakuje tego w Polsce. Na zmiany potrzeba czasu, trzeba być upartym i konsekwentnym.
Jest nas coraz więcej, kochamy to, co robimy, i wierzymy w swój cel, a to trudno jest w ludziach złamać...

Dziękuję za wywiad! Ostatnie słowa należą do Was.
Olsen/PPM: Dziękujemy! LASY WOLNE OD MYŚLIWYCH!
(#5, wiosna 2018)
Obsługiwane przez usługę Blogger.